top of page

EAT SLEEP CYCLE: A Bike Ride Around the Coast of Britain - Anna Hughes

Uczyć się przez obserwację. Czytać, oglądać, słuchać tego, co inni mają do powiedzenia. Ta forma edukacji w wyjątkowy i oryginalny sposób poszerza horyzonty naszych myśli, i pozwala zobaczyć drogi, które są poza zasięgiem naszego wzroku. Interesujące biografie, ciekawe wywiady, książki opisujące autentyczne wyprawy, bywają trampoliną dla mniejszych zmian oraz większych przemian. Nasiąkamy treścią, wiedzą, informacją i zauważamy, że można. Czasami wystarczy jedno zdanie i w człowieku otwiera się furtka, która prowadzi do nieznanych przestrzeni. Rodzi się pomysł... rodzi się marzenie... rodzi się pragnienie... rodzi się potrzeba zmiany i działania.


Lubię czytać o ludziach, którzy opisują swoją ścieżkę stawania się, wzrastania, osiągania wybranego celu, realizacji niestandardowego projektu. W tych literkach jest siła, determinacja, podekscytowanie, poświęcenie, upadki, zakręty, podnoszenie się z kolan, oraz szukanie rozwiązań. Te książki pachną zwyczajnym i prostym życiem, które ostatecznie pokazuje, że niemożliwe jest do osiągnięcia.



Teraz kiedy sama jestem na szlaku przygody, książki takie, jak EAT SLEEP CYCLE: A Bike Ride Around the Coast of Britain są dla mnie cegiełką, która mnie umacnia i utwierdza w przekonaniu, że warto iść do przodu, nawet kiedy wieje, leje, jest zimno, a przepiękne widoki są przykryte mgłą albo chmurami. Pokazują mi, że mieszczę się w normie z moim brakiem zachwytu, który ujawnia się od czasu do czasu na myśl, że znowu trzeba iść, i wtedy wlokę się ociężale przez kolejne kilometry, które rosną w zwolnionym tempie. Dają mi dużo radości i pogodnej energii, bo okazuje się, że jest wielu pozytywnie nakręconych ludzi, którzy uwielbiają poznawać, odkrywać, i spędzać czas w towarzystwie natury. Czytając historię Anny Hughes, mogłam nie jedno zdanie wyciąć i wkleić do mojej własnej opowieści. I to jest niezwykłe uczucie, kiedy spotyka się kogoś, kto mówi tym samym językiem, doświadcza tych samych emocji, ściera się z tymi samymi problemami.


Rower. Produkt na dwóch kółkach. Niby nic takiego nadzwyczajnego, a jednak niezliczona ilość ludzi wykorzystuje go, aby wyruszyć w świat, gdzie mogą zaspokoić swoją fascynację docierania do nowych miejsc. Tworzą szlaki, które są wyzwaniem, które budują siłę, które wymuszają przekraczanie własnych granic, które uwalniają wewnętrzną prawdę. Przejechać jeden kilometr, dwa, trzy. Potem naście, a może i dziesiąt. A jak się okaże, że ta zajawka trafia w samo serce, to możliwości stają się nieograniczone. I w tym właśnie tkwi sedno smaku. Granice przestają istnieć, a człowiek staje się bohaterem własnej opowieści.


Kto ma zakurzony rower w garażu? Może warto go odwiedzić, sprawdzić, jak się czuje, zagadać troszkę, zapytać, czy nie ma ochoty na krótką przejażdżkę? Tym, co się zdecydują wsiąść na siodełko, życzę szerokiej drogi. Jedźcie, gdzie Was oczy poniosą, poczujcie wiatr we włosach, wysiłek w nogach, emocje na polikach.

3 wyświetlenia0 komentarzy

Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page