Im szybciej biegniemy, tym mniej mamy czasu. Im więcej posiadamy, tym jesteśmy bardziej puści. Idąc bezustannie w górę, nie pamiętamy, co było na dole. Sięgając po to, co jest dalej, nie zauważamy, co mamy obok siebie. Patrzymy, ale nie widzimy. Słuchamy, ale nie słyszymy. Powierzchowne emocje zastępują głębokie uczucia. Stosunek tempa, w jakim idziemy przez życie, jest proporcjonalny do kurczącego się dnia, który zawsze ma w sobie 24h.
Pomysł, aby porozmawiać z psycholog Joanną Wall o ściganiu się z życiem, pojawił się podczas mojego mocowania się z The Challenge 496. Jest to projekt podpatrzony u Sean-a Conway-a. Pierwszego dnia idziesz/biegniesz 1km, drugiego 2km, trzeciego 3km i kontynuujesz przez 31 dni. Sumarycznie w ciągu miesiąca pokonuje się 496km. Początki były dziecięco proste, wypełnione entuzjazmem, śmiechem i radością. Do 20km czułam się, jakbym dojrzewała i flirtowała z życiem. Potem zaczęło się pojawiać uczucie ścigania się z czymś, kimś, po coś. Zrobiło się szybko. Dni zaczęły biec razem z moim rytmicznym marszem. Niewinna zabawa przybrała kształt wymagającego wyzwania. Pomyślałam wtedy o ludziach, którzy żyją w takim tempie przez lata... którzy wstają rano, wychodzą w świat i już rano wiedzą, że nie zdążą. Mój wyścig trwał 31 dni. Ich często nie ma końca.
Minęło trochę czasu od realizacji The Challenge 496, ale ściganie się z życiem wciąż jest tematem ważnym dla mnie. Bardzo chciałam usłyszeć, jaki stosunek do niego ma psychologia? Jak ona na to patrzy i jak to widzi? Przesłałam do Asi kilka pytań. Wkrótce otrzymałam odpowiedzi.
Karolina Dobrzyńska: Czy wszystko, co się świeci, to złoto?
Joanna Wall: Warto zadać sobie pytanie, czy wciąż wierzymy, że wszystko, co się świeci, to złoto? Kult sukcesu, błyszczący wizerunek, rozgłos – mogą z czasem stać się drogą donikąd. W rzeczywistości często są tylko fasadą, za którą kryją się zmęczenie, pustka i potrzeba akceptacji. Jako ludzie mamy tendencję do idealizowania obrazu sukcesu – wierzymy, że osiągnięcia dadzą nam szczęście, mimo że częściej wiążą się z wysokim kosztem. Zrozumienie tej iluzji to pierwszy krok do przedefiniowania sukcesu i poszukiwania jego prawdziwego znaczenia. Ściganie się z życiem może wydawać się atrakcyjne i spełniające, jednak to, co najcenniejsze, znajduje się najczęściej poza wyścigiem – w spokojnym oddechu, bliskości i prostocie.
Karolina: Dlaczego człowiek ściga się z życiem, wciąż chcąc więcej i zatrzymuje się, dopiero kiedy dociera do ściany?
Asia: Ściganie się z życiem można rozumieć jako zagubienie w świecie pełnym bodźców, wymagań i oczekiwań. Może to być ucieczka przed bólem, nieprzepracowanymi emocjami, pragnieniem posiadania więcej, a czasem – po prostu zagubienie się w natłoku obowiązków. W świecie, gdzie kariera, status i osiągnięcia stają się podstawą oceny własnej wartości, łatwo zapomnieć, że prawdziwe życie dzieje się teraz, a nie w obiecywanych przez sukces przyszłych chwilach.
Karolina: Co się traci, a co zyskuje, żyjąc w biegu?
Asia: Żyjemy w czasach, w których tempo życia i presja na osiąganie sukcesu są większe niż kiedykolwiek. Wiele osób podporządkowuje swoje życie karierze i obranemu celowi, wspinając się po szczeblach korporacyjnej drabiny, a każdy kolejny krok daje poczucie sukcesu i wzmacnia tożsamość. Czasem jednak ta pasja przeradza się w obsesję – cel staje się wszystkim, a relacje z ludźmi czy proste przyjemności dnia codziennego schodzą na dalszy plan. Na rzeczy takie jak czas wolny, chwila wytchnienia czy troska o siebie patrzy się z pogardą – wydają się zbędne i odciągające od „prawdziwego” celu.
Życie w biegu często przynosi poczucie spełnienia i dumy, jednak za tę satysfakcję płaci się wysoką cenę. Zmęczenie, poczucie samotności, presja codzienności to stali towarzysze ambitnych osób. Na zewnątrz widzimy uśmiechnięte twarze, profesjonalny wygląd, drogie gadżety, które mają podkreślać status i sukces. W rzeczywistości wiele osób ukrywa za tym wyczerpanie, niezadowolenie i pustkę. Żyjąc w biegu, tracimy kontakt z codziennością – drobnymi, z pozoru banalnymi czynnościami, które w rzeczywistości są podstawą naszego życia.
Karolina: Gdzie jest granica między wykorzystywaniem życia a ściganiem się z nim?
Asia:Znalezienie równowagi między pełnym zaangażowaniem a wyniszczającym wyścigiem to trudne zadanie, zwłaszcza w świecie, który celebruje osiągnięcia, sukces i wieczne zdobywanie szczytów. Zdobywanie celów nie jest niczym złym – wręcz przeciwnie, nadaje naszemu życiu kierunek i sens. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy staje się to jedynym źródłem wartości i szczęścia, które z czasem zmienia się w presję i pustkę. Granica między wykorzystywaniem życia a ściganiem się z nim leży tam, gdzie jesteśmy w stanie cieszyć się zarówno chwilami sukcesu, jak i spokojem codzienności. To tam, gdzie potrafimy wybrać odpoczynek, relacje i autentyczność – bez potrzeby ciągłego gromadzenia kolejnych tytułów, zaszczytów i potwierdzeń. To przestrzeń, w której czujemy, że nasze życie nie wymaga dowodu, a my sami – że jesteśmy wystarczający.
Karolina: Co trudnego jest w powiedzeniu sobie STOP?
Asia: Wielu z nas, nawet świadomych konsekwencji życia w biegu, nie potrafi się zatrzymać. Mówi się, że perfekcjonizm jest jedną z głównych przyczyn takiego stanu. Przekonanie, że należy być idealnym, często związane jest z głęboko zakorzenionymi wartościami, które uczą nas, że musimy być bezbłędni i skuteczni, aby zasłużyć na uznanie. Perfekcjonizm i bycie najlepszym wydają się cechami z najwyższej półki – to one często decydują o naszym poczuciu wartości. Niestety, takie przekonanie sprawia, że ciężko jest zaakceptować swoje granice i pozwolić sobie na odpoczynek. Przerwanie wyścigu i powiedzenie sobie „STOP” to wyzwanie, które wiąże się z konfrontacją z własnymi lękami, wątpliwościami i nierzadko – z samotnością. Moment zatrzymania się bywa trudny, bo obnaża nasze słabości, daje przestrzeń na refleksję nad pytaniami, które w biegu łatwo zagłuszyć. To właśnie wtedy pojawia się pytanie: czego właściwie szukamy i dlaczego?
Karolina: Jak odzyskać kontrolę i odnaleźć spokój?
Asia: Odzyskanie równowagi w wyścigu z życiem zaczyna się od refleksji i zadania sobie szczerych pytań: Dlaczego ścigam się z życiem? Co naprawdę chcę osiągnąć? Gdzie jest moja granica? Czasem najtrudniejszym, ale najbardziej uwalniającym krokiem jest zaakceptowanie, że odpoczynek i prostota nie są porażką, a sposobem na życie pełne sensu. To przyznanie sobie prawa do bycia niedoskonałym, autentycznym człowiekiem, który nie potrzebuje wyścigu, by poczuć się wartościowym. W poszukiwaniu równowagi warto spojrzeć na życie szerzej, dostrzec, że sukces to także spokój, relacje, zdrowie i czas dla siebie. Życie nie wymaga od nas nieustannego biegu – czasem wystarczy zatrzymać się i pozwolić sobie na prawdziwe bycie tu i teraz.
Osobiście lubię się czasami pościgać z samą sobą i dla samej siebie. Posmakować własnej siły. Poczuć moc zwycięstwa. Zobaczyć, że potrafię, że mogę, że stać mnie na więcej niż w dzień powszedni. Przypomnieć sobie o potencjale, który mam w sobie. Obudzić uśpione możliwości. Zrobić krok DALEJ. Staram się jednak, aby ten mój bieg miał zawsze kształt tymczasowego projektu... aby towarzyszące mu zmęczenie i ból stać jeszcze było na roziskrzone oczy, kocie pomrukiwanie i uśmiech wywołany endorfinami oraz serotoniną... aby nie przeciągnąć go przez granicę, za którą jest wyczerpanie, chaos i marazm.
Joanna Wall - polski psycholog
https://www.psychologwall.com/
https://www.facebook.com/psycholog.wall/
https://www.instagram.com/polski_psycholog_joanna_wall/?hl=en-gb
Źródło zdjęć
Świat-Obrazów.PL
コメント