Paul Tierney skompletował 214 szczytów Wainwright-a w 6 dni, 6 godzin i 5 minut, poprawiając wcześniejszy rekord o prawie 7 godzin.
The Wainwrights route = 214 peaks; 328 miles; 36.000 metres ascent
Kiedy pierwszy raz trafiłam na ten film na YouTube, sama byłam w trakcie kolekcjonowania szczytów z listy Wainwright-a. Miałam pewne pojęcie, jak smakują i pachną te górki. Wiedziałam, jakie potrafią mieć oblicza i czym potrafią zaskoczyć. Były miejsca, których piękno doprowadziło mnie do łez wzruszenia, które wymusiły na mnie przekroczenie własnych granic, które otuliły mnie swoją łagodnością i spokojem, i te, które wycisnęły ze mnie sok, jak z cytryny. Wspinałam się na wzgórza w towarzystwie słońca, które ogrzewało moją twarz, wiatru, który chciał mnie zepchnąć ze szlaku, deszczu, który zmoczył mnie do ostatniej suchej nitki, zimna, które szczypało w dłonie i stopy. Moje doświadczenie z tym wyzwaniem było kalejdoskopowe.
Po obejrzeniu materiału, który jest relacją z biegu o długości 328 mil, podczas którego Paul Tierney miał zdobyć wszystkie 214 szczytów Wainwright-a, co dawało sumarycznie 36.000 metrów przewyższenia, moje wyprawy nabrały zupełnie innego kształtu.
Zobaczyłam siłę, która mnie zahipnotyzowała. Zobaczyłam wytrzymałość, która mnie zaintrygowała. Zobaczyłam wytrwałość, która mnie zainspirowała.
Patrzyłam z ogromnym niedowierzaniem, ile ciało jest w stanie znieść i do czego jest zdolne. Patrzyłam na upadki, ból i skrajne wyczerpanie głównego bohatera, a potem byłam świadkiem jego silnej woli, determinacji i potęgi mentalnej.
To tak osiąga się to, co dla innych jest NIEMOŻLIWE - pomyślałam. To tak zdobywa się to, na czym człowiekowi zależy. Trzeba się pobrudzić. Trzeba spaść na dno. A potem trzeba wstać i zignorować własne słabości.
Wczoraj jeszcze raz obejrzałam ten film. Ponownie wywarł na mnie ogromne wrażenie i wgryzł się w moją psychikę. 214 szczytów nie zebrałam, ale udało mi się ukończyć inne projekty, które dały mi siłę, wiarę i satysfakcję, przy których się pobrudziłam, upadłam, a potem wstałam i szłam przed siebie. Teraz jestem w trakcie Wędrówki dookoła Wielkiej Brytanii i doszłam do ściany z odległościami, do których trzeba dojechać, aby dotrzeć do kolejnego miejsca, z którego mogę kontynuować moją wyprawę. Film przypomniał mi, że przy tego typu wyzwaniach nie tylko siła fizyczna jest ważna. Stan umysłu jest równie istotny. Zaczęłam analizować moją determinację, jasność określonego celu, stopień tego, jak bardzo mi zależy na projekcie, oraz cenę, jaką jestem w stanie zapłacić, aby osiągnąć sukces.
Paul Tierney szedł, maszerował, biegł do przodu. Upadał i się podnosił. Nie łudził się, że będzie lekko. Wiedział, że ta przygoda wyciśnie z niego wszystkie siły i postawi w sytuacjach, których nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić. Ale nie planował rezygnować z głównego założenia, jakim było wejście na 214 szczytów. Jeśli ja również chcę osiągnąć swój sukces, to przyszedł właśnie czas na sprawdzenie własnych limitów i tych fizycznych, i tych psychicznych.
Ten materiał to dla mnie inspiracja i motywacja w jednym. MOŻNA - słowo, które jest kluczem do niezliczonej ilości drzwi.
Comments